JAN PARANDOWSKI (1895-1978)

W niecałe 10 lat po utworzeniu Polskiego PEN Clubu z inicjatywy Stefana Żeromskiego – po krótkiej prezesurze Jana Lorentowicza i po siedmioletniej prezesurze Ferdynanda Goetla – objął dostojna funkcję Prezesa w 1933 r. młody jeszcze wówczas Jan Parandowski i piastował ją przez czterdzieści piec lat aż do swojej śmierci, która zabrała Go nam 26 września 1978 r. Przez ostatnie dwa lata życia chorował poważnie i zastępowałem Go w codziennych penclubowch sprawach, ale godność Prezesa zachował decyzją Zarządu do końca i wszystkie najważniejsze nasze poczynania zawsze solidarnie firmował swoim podpisem.

Z osobą Jana Parandowskiego wiąże się nierozerwalnie niemal cała historia Polskiego PEN clubu. A historia ta – nie licząc już czasu grozy w latach wojny i okupacji – także i póżniej bywała trudna i skomplikowana. Na przynależność Polskiego PEN Clubu do Międzynarodowej Federacji P.E.N., patrzyły władze w różnych okresach  z mniejszą lub większą niechęcią i podejrzliwością, często utrudniając pod względem personalnym kontakty międzynarodowe i próbując mieszać się w wewnętrzne sprawy naszego Stowarzyszenia. Jan Parandowski w najgorszych czasach stawiał na przetrwanie. Osłaniając Polski PEN Club całym swym uznanym autorytetem pisarskim, działał zawsze ze spokojną rozwagą, która czasem denerwowała zbyt popędliwych, ale w rezultacie pozwoliła zachować niczym nienaruszoną wierność podstawowym ideałom i zasadom Karty.

Jego głównym celem było zawsze utrzymanie w każdych warunkach i ciągłe rozszerzanie międzynarodowych kontaktów literackich. Prowadził ożywioną korespondencję z pisarzami z całego świata, zapraszał ich na odczyty i towarzyskie spotkania w Polskim PEN Clubie, zachęcał do przyznawania nagród tłumaczom literatury, przyczyniał się też osobiście do powstawania na świecie nowych centrów krajowych i rozszerzania zasięgu Federacji P.E.N., która już dziś ogarnia blisko 80 krajów. Przez wszystkie lata swojej prezesury zabiegał  usilnie – i to uważam za najcenniejszą zaletę Jego działań – o umacnianie bez względu na okoliczności więzi literatury polskiej ze światem i porozumienia między pisarzami różnych narodów. W naszych czasach i w naszej sytuacji była to na pewno mądra i przewidująca działalność.

W uznaniu tak pełnego oddania penclubowym sprawom i ideałom wybrany został w 1962 r. na Kongresie w Brukseli jednym z dożywotnich wiceprezesów międzynarodowych P.E.N. tworzących stałe grono, w którym przeważają najwybitniejsi pisarze współcześni. A chociaż w ostatnich latach przed śmiercią ograniczył swoją aktywność, pamięć o Nim w międzynarodowych kręgach pisarzy pozostała żywa. A wraz z nią utrwaliło się tam raz na zawsze dobre imię Polskiego PEN Clubu.

W naszej siedzibie przez długie lata był prawdziwym gospodarzem, który decyduje o wszystkim i prowadzi zasadnicze sprawy penclubowe w obranym przez siebie kierunku. A ten kierunek wskazywało Mu wielkie doświadczenie życiowe, przekonanie o szczególnie doniosłej roli literatury w kulturze narodowej, o wadze głosu pisarza – i głębokie przywiązanie do idei, z której powstał i którą rozwija P.E.N.

Juliusz Żuławski